Blog Staroluterański i Wysokokościelny


Rozważanie na dzień ap. Andrzeja (IV)
30 listopada, 2012, 12:01 am
Filed under: Kazania

5. Mż 30,11-14 , IV rząd perykop wg evangelische-liturgie.de

(11) To przykazanie bowiem, które ja ci dziś nadaję, nie jest dla ciebie ani za trudne, ani za dalekie. (12) Nie jest ono na niebie, aby trzeba było mówić: Któż nam wstąpi do nieba i do nas je sprowadzi, i nam je oznajmi, abyśmy je spełniali? (13) Nie jest też ono za morzem, aby trzeba było mówić: Któż nam się przeprawi za morze i do nas je sprowadzi, i nam je oznajmi, abyśmy je spełniali? (14) Lecz bardzo blisko ciebie jest słowo, w twoich ustach i w twoim sercu, abyś je czynił.

Tekst Starotestamentowy na dzisiejszy dzień wspomnienia apostoła Andrzeja zastanowił mnie swoją niezwykłą bezpośredniością. Oto Bóg mówi o przykazaniu – a więc czymś fundamentalnym, a jednocześnie podkreśla, że to o czym mówi jest bardzo blisko.

Bardzo często my sami dokładamy sobie odległość do Pana Boga tam gdzie Bogu zależy by być blisko nas. Zaniedbujemy modlitwę bo nie mamy nastroju, bo nie będziemy zawracać Bogu głowy naszymi problemami. Zaniedbujemy lekturę Bożego Słowa – bo uważamy, że jako tako je znamy, że musimy mieć do tego odpowiedni nastrój. Zaniedbujemy nabożeństwa twierdząc, że Bóg jest wszędzie jednocześnie nie doceniając tego „wszędzie”. Zaniedbujemy spowiedź, no bo w końcu tak dużo nie grzeszymy. Zaniedbujemy Wieczerzę Pańską, bo przecież wystarczy pójść od święta, nie ma co spowszedniać Sakramentu.

Jednocześnie pragniemy by Bóg był jak najbliżej w określonych sytuacjach. By był naszym osobistym ochroniarzem, lekarzem, nauczycielem, doradcą finansowym, a może nawet kucharzem i sprzątaczką. Tak jakby rolę się zamieniły. Tak jakby chęć Boga do służenia swojemu ludowi została przez nas odebrana jako ochotnicze zgłoszenie się przez Pana Boga na etacie naszego prywatnego niewolnika.

Apostoł Andrzej był jedną z tych osób, które w szczególny sposób doświadczyły bliskości Boga. Aby rozpoznać w mężczyźnie z Galilei kogoś szczególnego wystarczyły mu słowa jego dotychczasowego nauczyciela Jana Chrzciciela: Oto Baranek Boży. Co się musiało wtedy dziać w Andrzeju tego nie wiemy. Ale jak głęboko musiały wryć się te słowa w jego serce, że poszedł za nieznanym mu człowiekiem.

Być może Słowa z 5 Mż Lecz bardzo blisko ciebie jest słowo jest czymś co może opisać doświadczenie Andrzeja. Słowo Boże ma moc, która może poruszać nasze serca. Andrzej został poruszony. Do grona uczniów przyprowadził też swego brata Szymona Piotra.

Na koniec starego roku kościelnego a początek nowego warto przyjrzeć się postaci ap. Andrzeja – pierwszego z powołanych apostołów. Aby poprzez utrwalone o nim świadectwo odkryć siłę Bożego oddziaływania. Aby zastanowić się nad tym czy aby na pewno zawsze pozostaję otwarty na Boże działanie i pragnę słuchać Bożego głosu? Może zagłuszam swoje powołanie?

Warto w nowy rok kościelny wkroczyć ze słowami:
Lecz bardzo blisko ciebie jest słowo, w twoich ustach i w twoim sercu, abyś je czynił.

Amen.



bp dr W. Leich: O roli alby w ewangelickim nabożeństwie
28 listopada, 2012, 10:40 am
Filed under: Sakramenty i obrzędy

Wszystkim księżom i wikariuszom/praktykantom, współpracownikom i współpracowniczkom w służbie zwiastowania.

Drodzy bracia i siostry.

Moje poprzednie okólniki dotyczyły aktualnych zagadnień. I tym razem chciałbym w drugiej części nawiązać do tego co działo się w ostatnich tygodniach. Najpierw jednak chciałbym poruszyć temat który wielu z was może uznawać za zwyczajnie nieaktualny. Sam potrzebowałem dużo czasu zanim otworzyłem się na ten temat. Szczególnie poprzez doświadczenie w egzekutywie Światowej Federacji Luterańskie i zaznajomienie z różnymi luterańskimi Kościołami członkowskimi pokazały mi, że nie możemy dłużej unikać tego problemu. Będę mówił o liturgicznym stroju do nabożeństwo, ściśle mówiąc o białej todze (albie) i stole.

  1. Rozumiem wszystkich, którzy czują do tego tematu zobojętnienie. Całe dziesięciolecia reagowałem podobnie. Wiem o przyczynach tej niechęci. Wynikają z szacunku wobec duchowych ojców i matek, którzy godnie nosili czarną togę i uczynili ją znakiem czci wobec Bożego Słowa i jego zwiastowania. Myślimy jednak o stopniowej rezygnacji z czarnej togi, właśnie w szacunku dla tych, którzy nosili ją przed nami i będą nosić obecnie. Przyczyny dla których należy zmienić nasz strój do nabożeństwa mają swoją wagę, jednak nie możemy doprowadzić do przerwy w tradycji.
  2. Jedną z przyczyn jest zmieniona percepcja ludzi naszej doby. „Odbiorca kazania(?)”, z którego korzystali w nauce homilektyki studenci w latach pięćdziesiątych już nie funkcjonuje. Czy się to nam podoba czy nie musimy przyjąć, że współczesne media zmieniły proces percepcji. Zniknęła przepaść między słowem a obrazem. Treść duchowa nie objawia się już przede wszystkim logiczną argumentacją ale obrazem i symbolem. Bez naszego sprzeciwu w latach pięćdziesiątych nastąpiła zmiana naszych kościołów. Zniknęły szare i niebieskie barwy, zniknęła monotonia. Większość kościołów po renowacji pomalowana jest radosnymi kolorami. Przy tym znów nauczyliśmy się się symbolicznego znaczenia poszczególnych barw. Czarne ołtarze zostały bez wyjątku przykryte antependiami w barwach liturgicznych i białym obrusem. Poza nielicznymi wyjątkami większość zborów przyjęła to spokojnie. Taka kolej rzeczy konsekwentnie prowadzi do pytania o strój liturgiczny, który przecież związany jest z tym co jest na ołtarzu.
    Najpierw jednak zadam proste pytanie: jakie reakcje wywołuje czarna a jakie biała barwa? To pytanie kieruję szczególnie z myślą o młodych oraz do nieuczestniczących w nabożeństwach, którzy nie zwykli widzieć księdza czy praktykanta w czarnym. Słyszałem jednak także i od regularnych uczestników nabożeństwo spontaniczne: „nosi ksiądz białą togę – i to jest piękne”.
    W Kościele św. Jerzego w Eisenach często mamy gości ze światowego luteranizmu czy ekumnicznych, którzy noszą swoje stroje litugiczne. Gdy pytam się o reakcje czy emocje związane z kolorem dochodzę do wniosku: ksiądz czy praktykant w czarnej todze zwiastują to co pokazuje ich strój liturgiczny. To wcale nie znaczy, że przez to wieść o zmartwychwstaniu nie dotrze do ludzkich serc. Pan obecny w Swym Słowie działa niezależnie od ubioru swoich świadków. Ale pozostaje pytanie: jaki jest sens przedstawiać coś w czym zachodzi sprzeczność między tym co się widzi a słyszy, zamiast znaleźć coś co utrzymałoby to w jedności?
  3. W ten sposób dochodzę do kolejnej kwestii. W NT występuje zmartwychwstały Chrystus i Jego świadkowie zawsze otoczeni promieniującym światłem „A oblicze jego było jak błyskawica, a jego szata biała jak śnieg.” (Mt 28,3). Niemożemy oczywiście naszymi tkaninami i kolorami naśladować wspaniałość Bożego Królesta. Bowiem nawet wspaniałe szaty liturgiczne zjedzą mole. Nasze pytanie idzie jednak głębiej: czy mamy jako świadkowie ukrzyżowanego i zmartwychwstałego Chrystusa kazać w stroju koloru białego odbijającym/przekazującym światło, czy czarnego – absorbującym światło? Strój liturgiczny nie przekazuje wiary. To znów trzeba podkreślić. Może jednak działać w sposób katechetyczny – nauczający, lub mylący. Kiedy na lekcjach religii omawiam togę i befki muszę mówić coś w rodzaju: W czasach Lutra czarną togę nosili nauczyciele i uczeni akademiccy. To widzimy i dzisiaj, gdy w telewizji pokazuje się np. sędziów czy prokuratowów. Później przyszła doba kiedy wszyscy urzędnicy państwowi nosili peruki. Trzeba było chronić czarny strój przed białym pudrem peruki wielkim kołnierzem lub kryzą. Pozostałością tego są befki. Kiedy się nas pytają po co nosimy to jeszcze dzisiaj, możemy odwołać się do rozporządzenia jednego pruskiego króla. Katechetycznej wartości to wytłumaczenie nie ma żadnej. Zaś biała toga ze stułą może być w prosty sposób wytłumaczona katechetycznie. Biała toga to strój chrzestny. Chrzest jest powołaniem do kapłaństwa wszystkich ochrzczonych. Albo: biała toga jest szatą posłańców Bożych w kolorze zmartwychwstania Pańskiego. Stuła jest symbolem brzemienia Chrystusa. Kto poczuje powołanie i zostanie ordynowany do służby kaznodziejskiej, nosi stułę jako wyraz oddania swojego życia na służbę w imieniu Jezusa Chrystusa. Jeszcze raz pragnę powiedzieć by nie było nieporozumienia, że liturgiczny strój nie przyczynia się do skuteczności Słowa i Sakramentów. Idzie tu o widzialny kontekst Bożych darów zbawienia. Czy ten kontekst formuowany jest Bożymi darami, czy też jest on jakoś zakłócany? To pytanie jest istotne dla człowieka i trzeba się nad nim zastanowić.
  4. W tej części nie zajmuję się tematem wiary, nie pozostaje jednak to bez znaczenia. Współczesna psychologia pokazuje wartość obrazu w podświadomości człowieka. Socjologia zna przekazywanie duchowych informacji z jednej generacji na drugą poprzez symboliczne akty. Trzeba wziąć pod uwagę podstawowe cechy ludzkiej osobowości. Spotkanie z Rosyjską Cerkwią Prawosławną pokazało mi siłę symboli w przekazuwaniu wiary. Ten Kościół żyje w bogatej pobożności, ich nabożeństwa pełne są symboliki, niosącej treść wiary. Jest jasne, że nie możemy udawać prawosławnej tradycji liturgicznej. Możemy jednak zauważyć, że ekstremalna biedota symboliki ignoruje jedną z warstw ludzkiego poznania. Naszym zadaniem jest zwiastować ewangelie człowiekowi w jedności jego myślenia, widzenia i czynienia.
  5. Z tej wiedzy większość luterańskich kościołów wyciągnęła wnioski. Wiem, że czarną togę nosi się już tylko w Niemczech, Austrii, Szwajcarii i w Siedmiogrodzie. Szczególnie szybko rosnące Kościoły Afryki i Azji znają tylko białą togę ze stułą w barwach roku kościelnego. Wiele luterańskich Kościołów widzim w tym stroju liturgicznym, będącym powszechnym strojem ordynowanym, znak troski o jedność światowego chrześcijaństwa.
  6. Kiedy pozwolimy by biała toga (lub komża na czarnej todze) ze stułą była stojem liturgicznym, nie uczynimy żadnego sensacyjnego kroku. Po prostu zrobimy to co większość Kościołów naszej tradycji kościelnej już uczyniła. W żadnym wypadku nie powinno to być wszystkim księżom czy praktykantom albo wszystkim zborom dane jako obowiązek. Podstawową sprawą je to, czy członkowie zboru rozumieją ten symbol. Jest to konieczne. Niektórzy kaznodzieje mogą zacząć wcześniej używać albę, inni mogą pozostać przy aktualnym stroju liturgicznem. Jestem przekonany, że liturgiczny strój w barwie światła i roku kościelnego będzie działał równie skutecznie jak to było w przypadku zmian w miejscach nabożeństw. Oczywiście niektórzy księża i praktykanci muszą być ochotni by iść przed innymi. Chętnie będę jednym z nich. W naszym Kościele Krajowym mamy zapis, że na znak starszeństwa można założyć na togę komże. Ale wiem, że wszystkie Kościoły członkowskie z wyjątkiem Berlina i Brandenburgii i Saksonii pozwoliły na noszenie białego stroju liturgicznego ze stułą. W tym przypadku nie bylibyśmy ani pionierami ani osamotnieni. Życzę sobie aby synod naszego Kościoła Krajowego w ten sposób zmienił prawo, aby możliwe stało się używanie stuły do komży lub białej togi.
  7. Na koniec chciałbym podzielić się jeszcze osobistym doświadczeniem. Podczas nabożeństw w Finlandii ale także w jednym zborze w Monachium posiadającym szczególną tradycję liturgiczną nosiłem według tamtejszego porządku nabożeństwa białą togę ze stułą. Myślę, że mnie to doświadczenie otworzyło na ten strój liturgicznym. Domyślam się, że podobnie by przemówiło do wielu z tych, którzy podczas przy czytaniu tego zdenerwowali lub z uśmiechem odrzucili.

Drodzy bracia i siostry, proszę was abyście bez uprzedzenia zamyślili nad tymi moimi przemyśleniami. Słyszałem oczywiście już przedtem zarzuty natury ekonomicznej. Nowy strój liturgiczny kosztuje. Zborowe i Kościelne budżety nie mają rezerw. Nie można dodatkowo ich obciążać. Jednak są członkowie zboru, którzy mogli by takie stroje i stuły uszyć według przygotowanych wzorów. Krótko mówiąc, ciekaw jestem jakie będzie tego echo, jeśli doczytaliście to aż dotąd.

Ks. bp dr Werner Leich
Biskup Krajowy KE-L w Turyngii



Kazanie na Niedzielę Wieczności – 25.11.12 (IV)
24 listopada, 2012, 11:23 am
Filed under: Kazania

Milost, slitování a pokoj od Boha Otce a Krista Ježíše, našeho Pána.

Iz 65,17-19.23-25

17„Hle, já stvořím nová nebesa a novou zemi. Věci minulé nebudou připomínány, nevstoupí na mysl. 18Veselte se, jásejte stále a stále nad tím, co stvořím. Hle, já stvořím Jeruzalém k jásotu a jeho lid k veselí. 19I já budu nad Jeruzalémem jásat a veselit se ze svého lidu. Nikdy víc už nebude v něm slyšet pláč ani křik. 23Nebudou se namáhat nadarmo a nebudou rodit pro náhlý zánik, neboť jsou potomstvem těch, kdo byli Hospodinem požehnáni, oni i jejich potomci. 24Dříve než zavolají, já odpovím; budou ještě mluvit a já je už vyslyším. 25Vlk a beránek se budou pást spolu a lev jako dobytče bude žrát slámu, hadu však bude potravou prach. Nikdo nebude páchat zlo a šířit zkázu na celé mé svaté hoře,“ praví Hospodin.

Nebeský Otče, prosíme tě: Dej nám porozumět tvému svatému slovu podle své božské vůle, abychom se z něho naučili vkládat všechno své doufání jen na tebe a ne na stvoření, aby náš starý člověk se všemi svými žádostmi byl v nás den ode dne křižován a my se ti vydali v živou oběť – k chvále tvého svatého jména, k prospěchu bližního, pro našeho Pána Ježíše Krista. Amen.

Milé sestry a bratři v Pánu.

Jako křesťane máme 2 kalendáře – světský a církvení. Kdy se končí světský rok, radostně slavime že to už konec, a nyní bude něco nového, možná lepšího. Kdy rok byl zlý chceme aby nový byl lepší. Kdy rok byl dobrý věřime, že nový také bude dobrý. Konec starého a začátek nového roku je to čas zabávy, radosti a naději. A jak vypada konec církevního roku? Nemá radosti protože je podzim. Po druhé nemá radosti protože jsme v kostelu, a kostel je mistem jen smutku a vážnosti. Po třetí stále máme nějaké proroctví o konci světa, prý ma být letos. Jak témy konce církevního roku mají nám davat radost jestli mluvime o apokalypse, o soudu, o smrti, o konci světa, a vzpomináme zemřelých. Nejsou to věci, které dají nám úsměv a optimistické stanovisko. Často by se chtělo vidět v naší existenci jen to co dobré. A eschatologie to znamena poslední věci to není věc dobrá.

Sestry a bratři.

Nejsem člověkém pro kterého smrt a témy soudu, spasení a odsouzení to jednoduché a jasné témy. A nejsmem výjimkou. Každý z nás ví málo o věčnosti, protože nežijeme nyní v věčnosti. Ale Bůh v svým Slově dává nám popis abychom mohli mít viru v jého slib, který nám dal.

Věčnost jménujeme koncem. Ale věčnost to není konec, věčnost to nový začátek, – kde je nové stvoření, a my můžeme mít dil v tomto novým stvoření.

I

Sestry a bratři v Kristu.

Hle, já stvořím nová nebesa a novou zemi – čteme v knize Izajáše. Slovo nová je tady klíčové. Bůh všechno přeměni. Ale co to znamena nové nebesa a nová země. Vždyť spaseni měli být v Božím Králoství, a tady čteme o nebe a zemi. Stejně jako je dnes, kdy Pan Bůh je v nebe a my jsme na zemi. Máme tady symbol. Nebesa a země je to symbol vesmíru. Protože jestli věříme v vzkříšení těla to někde to tělo musí existovat. Nový život – ten dokonalý v blizké přitomnosti Boha bude také materiální. Ale dnes materiálnost světa není vždy příčinou radosti a štěsti. Zemětřesení, povodně, požáry a tsunami. Svět není bezpečným domem. Ale obdivujeme krasu přírody, hory, řeki a tak dalé. Bůh když stvořil svět řekl: je to dobré. Svět, země není Božím rozmarem a omylem.

Teď máme podzim, a příroda umíra. Ale není to pro nás tragédie, dramatický horor, protože každý ví, že bude jaro a všechno v přirodě bude nové a krasné. Víme tak z životné zkušenosti. Myslím, že každý by chtěl mít takovou jistotu o věčnosti. Ale nemáme, máme jen víru, víru že Kristus opravdu připravuje nám byt v nebesích.

Abychom mohli lépe pochopit slova já stvořím nová nebesa a novou zemi, musíme se vratit do starověku, když slova z knihy Izajáše byly napsane. Kontextem naších radostných slov jsou porážky a katastrofy Izraele. To znamena, že Bůh mluvi: je špatně, ale není to mojé poslední slovo. Dávam vam slib. Chci vas zachránit. Boží slib je to nová éra, která začína se když Slovo – Ježíš, stáva se tělem. A my žijeme v nové éře. Možná nevidime toho v každý den, možná jsme skepticcí. Často myslime že Bůh mlčí. Že zapoměl o nás. Bože, nebuď zticha, nemlč, Bože, nezůstávej v klidu! Čteme v žalmě 83. Chceme vidět jak Bůh působi na světě, jak ničí bezpraví, jak dáva klid a požehnaní. Chceme vidět Boha. Ale jak se citíme když On vidi naše hříchy a falešnost. Je to zemská perspektiva. Tak odlišná od toho co je v nebi. Kde Bůh vidí nás, a my vidíme Boha. A všechno je v pořádku.

Když Bůh mluvi: já stvořím nová nebesa a novou zemi to znamena, že Bůh touži to udělat. On bere to na sebe. Náš úkol je jiný. Navrácení. Navrácení, které je pochopením, že Kristus zemřel za mě, abych byl spasený. Že jého odpovědí na mé hřichy byla jého smrt, z lásky. Navrácení není když jdu a mluvim celému svétu : nyní jsem dokonalý protože jsem navrácený. Ne. Navrácení je když ostuda za hřichy spolu z vděčnosti Bohu za spaseni, dáva novou perspektivu života.

II

Veselte se, jásejte stále a stále nad tím, co stvořím. Hle, já stvořím Jeruzalém k jásotu a jeho lid k veselí. Čteme v dalším řádku. Proč Bůh dává nám věčnost? Vždyť to musí být strašné, je to život bez cílu. Co se da dělat v nebi přes věčnost? Problém je po naší straně. Vzpominám si, když jsem byl v první třídě Základní Školy bylo pro mě velkým tajemstím co budeme se učít v druhé třidě na polském jazyce. Jsem mohl číst, jsem mogl cosi napsát, co víc musí člověk mít aby být šťastný? Dnes vím, že je něco víc než čtení, psaní, znalost abecedy, a že je to užitečné.

Bojíme se věčnosti protože je nám cizí. Pokud někdo řika, že ví, co možna dělat celou věčnost v nebi, že už možna planovat svou věčnost, to děla pohádky pro naivních. Protože pro živých věčnost je cizí realitou, ale pro nás věřících je pravdivou realitou, v kterou věříme na základě Božího slíbu. Ale dnešní text dává nám 2 kličová slova – jásota a veselí. Jen tolik, ale je to dost aby mít základní předstávu o věčnosti. Aby se nebát.

Když Bible mluvi o věčnosti to mluvi o světě plným radosti. Blaze těm, kdo jsou pozváni na svatbu Beránkovu – čteme v Knize Zjevení. Svatba to radost, a Bůh touži dát nám radost na věčnost. Je v nás radost když jsme na bohoslužbě? Je v nás radost když se modlime? Je v nás radost když zpívame k Boží slávě Svatý, Svatý, Svatý je Pán Bůh zastupů? Je v nás radost když u stolu Páně jsme na svatbě Beránka? Je v nás radost když Bůh dáva nám své požehnání?

Shromažďujeme se jako společenství, a spolu vyznaváme Věřím v život věčný. Život je velkým dárem, a věčný život je to cosi co těžko je popsat slovy. Našé lidské svatky mají jeden problém. Trvají den nebo dva. A potom zase práce nebo škola. Ale svatek, kterým bude věčnost bude bez konce. To je skvělé! To musí být zdrojem radosti pro nás křesťan. A v té radosti nebudeme osamělí. Protože Bůh spolu z námi bude mít účast v té radosti. I já budu nad Jeruzalémem jásat a veselit se ze svého lidu. – čteme u Izajáše. Boží přitomnost bude blíže než dnes. Ale už dnes musíme jásat a veselít se z té přitomnosti, kterou Bůh nám dáva – v našé společenství skrze Krista v moci Ducha svatého.

III

Sestry a bratři v Kristu.

Na konci dnešního fragmentu čteme: Vlk a beránek se budou pást spolu a lev jako dobytče bude žrát slámu, hadu však bude potravou prach. . Tento popis je velmi symbolický. Vlk a beránek. To není tak že vlk je ten zlý a beránek ten dobrý. Vlk je agresivní protože taká je jeho přirozenost. Beránek je vlidné povahy. Každý z nás ma svou povahu. Často je to zdrojem konfliktů v práci, ale také v církvi, v farním sboře. A Bůh touži aby a vlk a beránek byli v jého králostvi. To znamena že lidé, kterých povahy způsobují konflikty budou spolu na věky věků. Chtělo by se řict u lidí je to nemožné. Ano. Ale ne u Boha. Vždyť u Boha je možné všecko.

A když chceme mluvit o věčnosti, protože dnes máme zvlaštní neděle, to slova s Evangelia Marka u Boha je možné všecko ať budou první myšlenkou která se nám přijde na mysl. Protože věčnost to svět v kterým možné je všecko a to všecko je dobré. Věčnost to svět v kterým vidime co to znamena, že Bůh je všemohouci. Věčnost to svět v kterým Bůh ukazuje co může udělat.

Věčnost to svět který je fascinující. Protože Bůh je fascinující. Protože to co děla Otec, co děla Ježíš, co děla svatý Duch to je fascinujicí. Ale Boží aktivita je také dnes. A jestli budeme divat se jen na věčnost a myslet jak to bude fajn, to ztrácíme to co už nyní je Božím darem pro nás a začátkem jého Králoství.

Jestli budeme jen myslet jak to bude fajn, že ja a můj soused s kterým mám válku budeme v věčnosti žit v klidu a dnes není možne aby zakončit spor, to věčnost bude pro nás jen snadnou výmluvou. A věčnost nemůže být výmlovou.

Věčnost vyžaduje nové perspektivy. Protože věčnost to není jen stav našého vzkřišeného těla, ale věčnost to předevsím stav našého rozumu. To díky tomu novému stavu vlk a beránek mohou být spolu. Tento nový stav je volný od moci ďábla. Věčnost je fascinujicí.

Věčnost dodáva sily. Proroci a apoštolové to lide kterým věčnost dodávala sil. Jejích práce byla velmi těžká, jejích práce byla velmi nebezpečná. Ale cítili, že Bůh jich vybral. Cítili, že mají mise. Ale především vědeli, že jich služba ma dát ztraceným ovcám, a vlkům naděje věčnégo životu.

To dávalo obrovskou sílu, sílu které my také dnes potřebujeme, jako lide, a jako církev.

Shrnutí

Milé sestry a bratři v Pánu.

Věčnost je Božím plánem pro nás. Bůh dává nám svůj dům, chce aby byl on společný. Bůh chce abychom dobře se připravili na věčnost, druchý příchod Ježíše. Proto Ježíš mluvi Buďte připraveni a vaše lampy ať hoří. . Jsou to slova tého týdnu. Buďte připraveni a vaše lampy ať hoří. – to znamena nespíjte. Mějte se na pozoru. To neznamena doslovně nespíjte. To znamena, nebuďme slepí na Boží činnost.

Tam kde je Boží slovo tam je a Boží přitomnost, tam také je a předzvěst věčnosti. Jásejme a radujme se z toho. Ať každý den který je předzvěstí věčnosti bude pro nás časem radostného očekváváni na věčnost.Ať každý den plný bude Božího slova, modlitby, společenstvi a pokoje.

Svět se skončí, ale Boží králoství je věčné.

Přijď, Pane Ježíši!

Amen.



Rozważanie na 3. Niedzielę przed końcem Roku Kościelnego
10 listopada, 2012, 6:11 pm
Filed under: Przemyślenia

Oto teraz czas łaski, oto teraz dzień zbawienia. (2 Kor 6,2b)

Ogromny telewizor, załóżmy 60 cali w ramach promocji w jednym ze sklepów sprzedawany jest za 299 złotych. Łatwo wyobrazić sobie reakcję ludzi na taką wiadomość. Choćby się miało i 10 telewizorów, to takiej okazji nie można zmarnować. Ludzie biegną jak dzikie zwierzęta w tłumie, wiedzą, że liczba telewizorów jest ograniczona, a posiadanie takiego sprzętu stanie się wyznacznikiem ich awansu społecznego.

W Niedzielę w setkach tysięcy – a może i milionach miejsc na świecie zwiastowana jest Dobra Nowina – o tym, że istnieje ratunek dla grzeszników, że można uniknąć śmierci wiecznej, rozdzielana jest Eucharystia – w której Chrystus daje swoje ciało i krew, oczyszcza nas i leczy. Dzieją się niebywałe rzeczy. Ale czy tak niebywałe jak promocja telewizora? Owszem jest to pytanie na granicy absurdu. Ale zastanówmy się jakie miejsce w naszej hierarchii znajduje kwestia życia wiecznego.

Oto teraz czas łaski, oto teraz dzień zbawienia – są to słowa, które są hasłem 3. Niedzieli przed końcem Roku Kościelnego i całego rozpoczynającego się tygodnia. TERAZ. Czy rusza nas to TERAZ? Jest taka marka soków owocowych, która odkąd pamiętam w promocji ma 50% gratis. Być może na zbawienie patrzymy trochę jak na tę markę soków. Zbawienie nie zając nie ucieknie. Do spowiedzi pójdę w Adwencie, póki co nie muszę. Pomodlę się ale nie dzisiaj. Dzisiaj już nie mam na to głowy. I tak każdego dnia, w każdą niedzielę.

Od prawie 2000 lat Ewangelia zmienia świat. Bóg dał naprawdę wiele czasu aby Dobra Nowina trafiła do naszych serc, by nas poruszyła i przemieniła. Ile jeszcze czasu zostało, tego nie wiemy. Łaska i zbawienie to nie są rozdawane przez Boga ulotki, które każdy dostanie i będzie git. Nie. Nie wszyscy zechną z tej łaski skorzystać. W praktyce nie każdy zostanie zbawiony. I tu Bóg robi się taki zły i niedobry, że niektórzy pragną Go podrasować i zrobić z Niego wesołego rozpieszczającego Swoje dzieciaczki Tatusia, który nikogo do piekła nie pośle. Bóg mówi o zbawieniu i potępieniu. Mówi o drodze wąskiej i szerokiej. Wie, że jesteśmy słabi, że jesteśmy niczym, a o własnych siłach to jesteśmy sobie tylko w stanie zrobić krzywdę. Dlatego przemawia do nas słowami apostoła: teraz jest czas łaski, teraz jest czas zbawienia. I nie powinno nas interesować czy czas łaski i zbawienia będzie także jutro, w przyszły czwartek o poranku itd. On jest teraz. I teraz jest właściwy czas, właściwy moment na naszą decyzję. Jestem Twój, zbaw mnie.



Ewangelik z wyboru, pastor z powołania
7 listopada, 2012, 8:12 am
Filed under: Przemyślenia

Jako rdzennego Mazowszanina od wielu lat fascynuje mnie historia ewangelicyzmu na Mazowszu. Czytając ostatnio książkę poświęconą historii zborów luterańskich na Mazowszu Północno-Wschodnim (Łomżyńskim) natrafiłem na wyjątkowo ciekawą postać pastora zboru w Łomży ks. Kacpra Mikulskiego

Ks. Kacper Mikulski urodził się 1.01.1840 we wsi Porąbka Uszewska w Galicji, obecnie w województwie małopolskiem. W 1859 wstąpił do zakonu bernardynów w Kalwarii Zebrzydowskiej, ukończył gimnazjum w Tarnowie a następnie zrobił studia teologiczne we Lwowie. W roku 1867 przyjął święcenia kapłańskie, i przybrał imię zakonne Kazimierz. Popadł jednak w konflikt z włądzami kościelnymi poprzez ukrywanie skazanego na pokutę ks. Szczurowskiego. Z tego powodu zarówno biskup Przemyski jak i Tarnowski nie chcieli już go mieć na swoim terenie.

Te problemy przyspieszyły decyzję ks. Mikulskiego o konwersji, która dokonała się w polskim zborze staroluterskim w Czarnolesie 11.05.1875 roku. Wkrótce przyjął także obywatelstwo rosyjskie dzięki czemu mógł pozostać w Królestwie Polskim – tzw. Kongresówce. Zamieszkał na terenie parafii w Wiskitkach – leżącej ok. 50 kilometrów na zachód od Warszawy. Przez 4 lata prowadził schronisko ewangelickie, tłumaczył materiały z niemieckiego na polski, wydał ponad 100 broszurek w celach misyjnych, przeciwstawiał się także germanizacji dzieci ewangelickich. Wydał tłumaczenia „Pójdź do Jezusa” – 100 000 egzemplarzy!, „Objaśnienia katechizmu dr. Marcina Lutra”, założył także i przez 30 lat prowadził wydawnictwo „Przyjaciel Domu. Kalendarz dla Ewangelików”.

Czując jednak powołanie pragnął powrócić do służby w Kościele jako ksiądz. Rozpoczął więc studia teologii ewangelickiej w Dorpacie – obecnie w Estonii. Według jednych źródeł skończył je w rok, według drugich w dwa lata, tak więc tempo było rekordowe! Brak jest informacji o ordynowaniu ks. Mikulskiego, prawdopodobnie więc po prostu uznane zostały jego święcenia kapłańskie i tak w roku 1881 został wikariuszem (z tytułem diakona) Parafii w Warszawie. W tym samym roku został administratorem zboru w Sobiesękach w Wielkopolsce.

W roku 1884 objął Parafię Łomżyńską, z którą związał się na pół wieku. Była to parafia bardzo rozległa obejmująca całą Gubernię Łomżyńską. Wyremontował Kościół, zbudował plebanię, cały czas sporo publikował. Gdy nasiliła się germanizacja Mazurów w Prusach zaczął nielegalnie dostarczać im literaturę religijną w języku polskim. Był związany z lewicą niepodległościową – PPS, także jego dzieci związały się z tą partią. Na swojej plebanii urządził magazyn nielegalnej literatury patriotycznej, a także drukarnię, która nakierowana była głównie na potrzeby Mazurów. Swoją opieką duszpasterską obejmował przybywających gościnnie na stronę mazowiecką Mazurów i pobudzał ich do wiary i polskości. Publikował w polskich gazetach ewangelickich w Prusach, zaangażował się także w plebiscyt na rzecz przyznania Polsce zamieszkanych przez potomków mazowieckich osadników – Mazurów części Prus Wschodnich. Swoją służbę jako duchownego traktował jako służbę Bogu i ludziom. Zaangażował się w działalność edukacyjną, ruch abstynencki, a także w duszpasterstwo więzienne. W 1899 poznał późniejszego marszałka Józefa Piłsudskiego. Tego samego roku przyjął Józefa Piłsudskiego do Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego a następnie udzielił ślubu jemu i Marii Juszkiewicz. Ślub odbył się w Kościele w Paproci Dużej.

Gdy wybuchła I Wojna Światowa postanowiono odesłać ks. Mikulskiego na emeryturę, jednak głównym powodem tego nie był zaawansowany wiek, była to kara za jego działalność patriotyczną. Zamieszkał na zachodzie Mazowsza – w Płocku. Do Łomży powrócił w 1918 roku, urzędował tam wtedy niemiecki pastor ks. Buechler. Po odzyskaniu niepodległości ks. Mikulski powrócił na urząd pastora zboru Łomżyńskiego. Dopiero w 1930 w wieku 90 lat przeszedł na emeryturę. Został uhonorowany Złotym Krzyżem Zasługi. Żoną ks. Mikulskiego była Maria z Kotszych, pochodząca z Tarnowa. Mieli 5 dzieci, w tym Zofię po mężu Gundlach – później pastorową w Płocku, Kaspra Adama – działacza socjalistycznego, który wyjechał do USA i tam został pastorem i Tytusa – współpracownika Józefa Piłsudskiego. Następcą ks. Mikulskiego na urzędzie pastora w Łomży został syn mazowieckiej ziemi – ks. Z. Kuźwa.

Historia ks. Kacpra Mikulskiego jest historią człowieka, który Kościół Ewangelicki wybrał świadomie i w pełni temu Kościołowi się oddał. Nie mam na tyle dobrych źródeł aby stwierdzić, czy jego postać ze względu na pochodzenie nie wywoływała kontrowersji. Ale pewnie znalazł się ktoś dla którego, ks. Kacper jako były rzymski katolik, mógł uchodzić za szpiega, gorszego ewangelika, farbowanego lisa. Już Kościół Starożytny na samym początku musiał uporać się ze zgrzytami między judeochrześcijanami tradycji palestyńskiej, greckiej (helleniści) i poganochrześcijanami. Czy można dzielić ludzi na lepszych i gorszych ze względu na pochodzenie? A może lepiej docenić tę różnorodność, i potraktować jako widzialny znak działania Ewangelii. Bo przecież jeśli poważnie myślimy o Kościele, to wiemy, że musi mieć on misję i wewnętrzną i zewnętrzną. A efektem misji zewnętrznej jest chociażby to, że pojawiają się ludzie ochrzczeni w innych Kościołach, a czasem nigdy nie ochrzczeni.

Obecnie na Mazowszu funkcjonują Parafie w Warszawie (2 Parafie), w Płocku, Kutnie, Tomaszowie Mazowieckim, Rawie Mazowieckiej i Żyrardowie. Poza tym garstka ewangelików z północnych i wschodnich krańców Mazowsza znajduje się pod opieką duszpasterską Parafii Mazurskich i Podlaskich (Białystok, Węgrów). Spora część mazowieckich ewangelików to konwertyci. W niektórych parafiach stanowią zdecydowaną większość zborowników. Do właściwego działania Kościoła potrzebne jest nie dzielenie na tych z dziada pradziada i konwertytów. Ale wzajemne uzupełnianie się, ze świadomością, że to co jest najistotniejsze to to, że jesteśmy chrześcijanami, ewangelikami wyznania augsburskiego. Jak wielką stratą dla Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego byłaby odmowa przyjęcia ks. Kacpra Mikulskiego do Kościoła? A jak wielką stratą nie przyjęcie go do służby duchownego w Kościele? Ks. Kacper Mikulski pracował głównie z osiadłymi na ziemi Łomżyńskiej Mazurami – będącymi ewangelikami z dziada pradziada. Oddał wiele lat swego życia w gorliwej służbie dla tego ludu. A poprzez swoją postawę myślę, że pozostawił wspaniały przykład do naśladowania. Przykład nie tylko dla konwertytów, ale dla każdego ewangelika – bo przecież niezależnie od naszych wyznaniowych korzeni mamy przeżywać wiarę świadomie. A jeśli wyznajemy wiarę świadomie to powinno to przekładać się na działanie, działanie którego u ks. Kacpra Mikulskiego nie brakowało.

A już na sam koniec takie moje przemyślenie. Jeśli największym przykazaniem jest miłość Boga i bliźniego, to wypełnieniem tego przykazania powinna być służba dla Boga i ludzi – co było właśnie dewizą ks. Kacpra Mikulskiego.